8 sty 2016

Bliżej słońca

Wskoczyliśmy na trasę w kierunku jednej z najliczniej odwiedzanych miejscowości turystycznych w Ekwadorze - Baños de Agua Santa. Wiedziałam, że będzie ładnie ale jak mam w zwyczaju nie oglądałam, żadnych zdjęć w internecie przed wizytą w danym miejscu. Chcę pozwolić sobie na niespodziankę oraz wykształcenie własnej opinii na temat danej miejscowości. Droga do Baños wiedzie ze wschodu na zachód łącząc ze sobą dwie równolegle biegnące przez Ekwador trasy, Panamericanę przez Andy i drogę numer 45 wiodącą przez Amazonię. Trasa ta zwana jest Drogą Wodospadów i rzeczywiście jest przepiękna.

1. Poboczna droga do Baños

2. Przypomina trochę Camino de la Muerte w Boliwii

3. Dojeżdżamy do najbardziej popularnego wodospadu w Ekwadorze

4. Pailon del Diablo - widzieliśmy już sporo wodospadów ale ten ma niesamowitą siłę. Woda wpada pod ogromnym ciśnieniem i kotłuje się w otoczonej skałami przestrzeni.

5. Widok z góry wodospadu. Te schody są według jakiegoś tam rankingu jedne z ładniejszych na świecie.

6.

7.

8.

9. Ruta de las Cascadas - (Droga z wodospadami) podbiła moje serce. Było tak urokliwie że tego dnia przejechaliśmy zaledwie 10 km.

10.

11. W Sylwestra Ekwadorczycy mają w zwyczaju spalanie kukły "Starego". Kukły zazwyczaj są bardzo dopracowane i przedstawiają cokolwiek, nawet Minionki :)


12. W Katedrze w miejscowości Baños

13. Domek na drzewie to jedna z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji w Ekwadorze. Początkowo domek służył do obserwacji aktywności wulkanu Tungurahua lecz po niedługim czasie stał się atrakcją turystyczną.

14. Domek położony jest 10 km od Baños i trzeba się wspiąć 1000 metrów drogą asfaltową. Postanowiliśmy tam przenocować i ruszyliśmy na górę z całym ekwipunkiem. Po drodze mijała nas masa turystów z rowerami wrzuconymi na pick upy... Ich miny były bezcenne - nie wierzyli że można wjechać na rowerach pod taką górę. Samochody się zatrzymywały a kierowcy nam doradzali tanie taksówki - to chyba nas bardziej zachęciło do pokonania trasy na rowerach.

15. Gdy wczołgaliśmy się na górę nie chcieli od nas pieniędzy za wstęp (zaledwie $1). Właściciel atrakcji to były cyklista.

16.

17.

18. Za kemping też nas nie skasowali... Spaliśmy w domku.

 19. W nocy mięliśmy piękne widoki

20. O poranku

21. O poranku

22.

23. Ostatni dzień roku. Ten wodospad tak się nam spodobał...

24. ... że postanowiliśmy przyjrzeć mu się z bliska :)

25. Ponad kilometr zjazdu! (zdjęcie zdjęcia)

26. Ostatni dzień roku, mężczyźni przebierają się za lolity i zbierają kasę na trunki, zatrzymując samochody.

27.  Niedopalone resztki kukieł.

28. Piękny widok z kempingu na którym spędziliśmy Sylwestra. Na kempingu była masa ludzi i wspólnie gotowaliśmy. Przygotowaliśmy 10 wegetariańskich pizz z pieca opalanego drewnem... Co za miła odmiana po powszednim ryży z warzywami.

29. Pierwszy dzień roku i pierwsze problemy z namiotem.

30. W jednym z domów udostępnili nam warsztat, a sami wyjechali za miasto...

31. Mecz na kempingu. 

32. Wieczorem kino letnie na prześcieradle :)

33. Diablada - fiesta wpisana w Kulturowe Dziedzictwo Ekwadoru.

34. Rdzenni mieszkańcy Andów, zniewoleni przez Hiszpanów przez pierwszy tydzień roku aż do 6 stycznia tańczą przebrani za diabły. Podobno Indianie w ten sposób chcieli w przewrotny sposób okazać swoją niechęć do obowiązkowej chrystianizacji. Przebrali się za coś co zatrważało ówczesnych konkwistadorów.

35. Diablada odbywa się w miejscowości Pillaro, dojechaliśmy tam z Andresem, którego poznaliśmy sprzedając nasze pocztówki i motylki. 

36. Maski są na prawdę imponujące, rogi, krowie uszy, skóra. Ważą sporo i nie da się ich ściągnąć aby odpocząć. Po zmroku można było zobaczyć potężne ponad metrowe demoniczne konstrukcje przyprawiające o gęsią skórkę.

37. Inkowie przywdziewają stroje oraz maski ironizujące Hiszpanów. Maski mają zawsze niebieskie oczy.

38. W Ambato zatrzymaliśmy się w Domu Cyklisty. Natomiast tych dwóch kolesi na zdjęciu poznaliśmy na miejscu. Jeden z nich jest hostem WarmShowers, a drugi jego gościem.

39. Bruno (host WarmShowers przygotowuje się do kilkuletniej wyprawy rowerowej po całym świecie. Tu ciekawa alternatywa dla sakw Ortalieb lub Crosso, znacznie tańsza. Sakwa wykonana jest z bidonu po oleju, a jej koszt produkcji to około 20 zł. Widzieliśmy już masę podobnych ale te są zdecydowanie najlepiej wykonane.

40. Edeline - córeczka właściciela domu cyklistyw swoim pałacu :)

41. W trójkę wraz z podróżnikiem z Francji ruszamy ku najwyższemu szczytowi Ekwadoru - Chimborazo 6310 m. Chimborazo to nieaktywny wulkan którego szczyt ze względu na swoje położenie geograficzne, jest punktem najbliższym Słońcu a tym samym punktem najbardziej oddalonym od centrum Ziemii. Mount Everest jest o 2 metry niższy.

 42. Wejście na szczyt jest niemożliwe bez odpowiedniego sprzętu i doświadczenia. Można jednak wspiąć się dość wysoko do tzw drugiego schroniska.

43. Na wysokość 5100 m n.p.m. Wejście nie jest bynajmniej żadnym wyczynem. Można wjechać samochodem na wysokość 4800 m a następnie pokonać kilometr piechotą. Sporą trudnością okazało się zwalczenie choroby wysokościowej. Odwykliśmy od niskiego ciśnienia i ruszaliśmy się jak muchy w smole, mięliśmy zawroty głowy, kołatanie serca i ogólne przemęczenie ale warto było.

44. Będąc nad jeziorkiem Condor Cocha mięliśmy szczęście gdyż rozstąpiły się chmury i mogliśmy podziwiać majestatyczny szczyt Chimborazo.

45. 5100 m.

46. Marsjański krajobraz.

47. Droga dojazdowa do pierwszego schroniska.

48. O f**k, ale daleko do domu.

49.

50. Wysokogórski gatunek należący do rodziny wielbłądowaty - vicuña po polsku... wigoń :P

51. Wigonie, wigonie

52.


3 komentarze:

  1. Wooooo! Ale niesamowite miejsca!!! Nosz pszepieknie ;] podoba mi się też zmiana stylu. Tekst przepleciony zdjęciami rządzi!

    OdpowiedzUsuń
  2. wigonie, wigonie,A wygoń wigonie! XDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. No compreendo nada que escribes, pero las fotos son lindas!!!! Buen caminho siempre!!!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz ma znaczenie...hahaha