26 paź 2014

Jedziemy dalej

Dzień 4
Wczoraj nie mieliśmy okazji pożegnać się z Adriano. Strasznie mi było przykro z tego powodu, no ale przecież w podróży nie ma rzeczy niemożliwych. Wyjeżdżając rano z miasta spotkaliśmy go jak wyjeżdżał z domu do pracy! Było to niesamowite spotkanie, jeszcze raz podziękowaliśmy za pomoc i ruszyliśmy dalej. Jednak dla Adriano to było za mało... Gdy przejechaliśmy około 10 km podjechał do nas (łatwo nas było znaleźć, hehe) specjalnie aby wręczyć nam rękawy przeciwsłoneczne. Noszą je tu wszyscy rowerzyści i motocykliści aby uchronić się przed palącym słońcem. Ja mam różowe a Ruben zielone :) Korzystamy z nich od tego momentu bez przerwy i nie musimy się smarować kremem z filtrem.
Czwartą z kolei noc spędziliśmy w szkole! Jak zwykle nocleg został zorganizowany przez Joaquina. Byliśmy też na plaży w Morro Branco. Plaża jest niesamowita bo całe wybrzeże utworzone jest przez czerwonawe formacje skalne, uformowane w ciasne labirynty.



Dzień 5
Możecie wierzyć mi bądź nie ale cały czas jedziemy pod wiatr... Wiatr na wybrzeżu Brazylii wieje zawsze i zawsze w tym samym kierunku - w przeciwnym do naszej jazdy! Niestety bardzo nas to spowalnia. Jednak to co przeżyliśmy dziś to był po prostu koszmar. Rowery objuczone mają dużą powierzchnię, przez co przy większych podmuchach wiatru tracimy sterowność. Nawet jadąc z górki nie nabieramy prędkości. No cóż taką obraliśmy trasę. Nie chcemy za bardzo z niej rezygnować gdyż Wiatr ma tez pozytywne strony a mianowicie nie odczuwa się tak bardzo gorąca. Dziś przejechaliśmy 40 km w 5h! Jesteśmy wykończeni. Jednak znów szczęście się do nas uśmiechnęło, Nocujemy w maleńkiej przychodni. Dostaliśmy ją do dyspozycji no i jest łazienka! Rozbiliśmy jednak sypialnię od namiotu bo nie ma drzwi tylko kraty a komary tną jak szalone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz ma znaczenie...hahaha